3/28/2012

WCZAS ODNALEZIONY: Roxy Music - Avalon

Korzystając z niewielkiego szumu wokół Roxy Music postanowiłem napisać coś o płycie Avalon. Aby uniknąć oskarżeń o wredny koniunkturalizm i uleganie przelotnym modom, muszę nadmienić, że poświęcam swój czas jedynie po to, by wyrazić radość z interpretacyjnego otwarcia, którego (w końcu!) doznałem przy powrocie po latach do ostatniego długogrającego wydawnictwa tej jakże zacnej grupy.
Długo nie potrafiłem uchwycić klimatu rozlewającego się na całej długości płyty - nie pomagały zblazowane miny Ferry'ego, relaksacyjne, niby-błahe brzmienie czy miniatury. Wtem z pomocą przyszly słowa piosenki tytułowej: "now the party's over/i'm so tired". Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, iż Brian Eno odszedł z Roxy między innymi z powodu, jak powiada wikipedia, "boredom with the rock star life". Spoglądając szerzej, warto prześledzić długa drogę, którą przebyło Roxy Music na przestrzeni lat - od zespołu artystowskiego, odważnie poszerzającego ramy muzyki glam, stopniowo wygładzającego wypracowaną formułę, aż po... No właśnie, niezidentyfikowany status Avalon, w którym wielu dosłuchuje się sprzedania artystycznych ideałów i schlebiania mniej wymagającym gustom. Owszem, More Than This podbiło listy przebojów, natomiast zdecydowanie jest to przypadek piosenki znakomitej!

 

Co ciekawe, prawdopodobnie nie napisałbym tego wszystkiego, gdyby nie zeszłoroczna płyta Daniel Bejara... Przysłuchując się wnikliwie Kaputt dziwiłem się, w którym miejscu krytycy doszukują się estetyki 70's soft-rocka, podczas gdy dla mnie to królująca na Avalon atmosfera "post-afterparty" wydawała się odpowiednim punktem odniesienia. Żeby nie być gołosłownym, proponuję zwrócić uwagę na sposób, w jaki wykorzystywane są kobiece głosy na obu płytach - wkomponowane w tło, pojawiające się znienacka, powtarzające urwaną frazę. Kontynuując drogę asocjacji, można wskazać podobne struktury kompozycyjne, zazwyczaj spychające refreny na długi plan, do roli amorficznego zamknięcia, lichego dopełnienia zwrotki. "Zwrotka!", jak słusznie zauważyła Marlena, gdy słuchaliśmy Avalon któregoś zimowego dnia. Dalej, równo podrygujący bas w To Turn Me On doczekał się młodszego brata na Kaputt, poszukajcie! A skoro doszedłem do sekcji rytmicznej, to perkusja także przychodzi w sukurs poszukiwaniom analogii.
I pewnie mógłbym na ten temat napisać więcej i ciekawiej, ale czasami lepiej zamilknąć i odesłać do wikipedii.

 

Paweł

3/24/2012

Bardzo męskie granie - Afro Kolektyw KATO

Jakiś czas temu przeglądałam plan trasy koncertowej Afro Kolektywu. Na szczęście w spisie znalazły się Katowice. Kiedy dowiedziałam się, że ma to być "koncert w oknie KATO", miałam mieszane uczucia. Z jednej strony fajnie, że za darmoszkę, z drugiej - przypomniał mi się darmowy koncert Newest Zealand i to, jak bardzo wstydziłam się za Katowice. Zastanawiałam się też nad formą występu - zespół ściśnięty w małym pomieszczeniu, odgrodzony od publiczności... no średnio grało mi to z Afro Kolektywem (byłam już na ich koncercie i właśnie interakcja z publiką mnie wtedy zachwyciła).

Druga sprawa - nowa płyta. To nie był szok, od dawna było wiadomo, że ta płyta będzie inna. Bałam się, że nowe piosenki nie będą zawierały tego, co uwielbiam w AK. Pierwszy odsłuch cholernie mnie rozczarował. Może nie czułam się jak fan "starej" Agnieszki Chylińskiej, ale przemykały mi myśli: "co to kurde jest?". Po wsłuchaniu się w teksty i aranżacje, stwierdziłam, że jest dobrze. Zachwytu nie było, ale miałam nadzieję, że koncert "pomoże" mi trochę w przetrawieniu "Piosenek po polsku". Obawy podsycała też promocja płyty w programach telewizyjnych...



Gdy dotarłam na miejsce, zdziwiła mnie niewielka ilość ludzi. Większość gdzieś z boku popijała piwko. Bardzo szybko przedostałam się do drugiego rzędu. Wielka radość ogarnęła moje małe serduszko, kiedy zobaczyłam, że Afrojax pląsa z mikrofonem przed KATObarem. Reszta chłopaków niestety za oknem.  Bardzo, bardzo szkoda (no wiem, że tak miało być, no), ale za to grali pięknie!
Setlista mile mnie zaskoczyła. Nowe utwory przeplatały się ze starszymi. Usłyszałam moją ulubioną pieśń "Mężczyźni są odrażająco brudni i źli". Nowości bardzo na plus - świetnie zagrane, zaskakująco dobrze zaśpiewane. Przekonałam się, że to ten sam genialny zespół.
O tym, co wyprawiał Pan Michał, można napisać książkę (psychologiczną?). Mnie akurat bardziej fascynuje jego spojrzenie, mimika i gesty niż bieganie w majtkach (ciekawe, jak tam zdrówko, w końcu było chłodno), popijanie ginu i inne wygibasy. Dla mnie Afrojax jest polskim Morrisseyem i nie będę tłumaczyć, dlaczego tak myślę. NIE, BO NIE i kropka (połącz).




Marlene

3/11/2012

"Only art to see me through"


Lou Reed niebezpiecznie krąży nad Europą.
Koncerty (póki co) zapowiada wszędzie, tylko nie w Polsce.
Przez głowę przemyka szalona myśl, że może zawita do nas, może lada moment zostanie ogłoszony na którymś z letnich festiwali...


"I lost myself and never came back, 
took a trip around the world and never came back."

3/07/2012

z serii telewizyjnych zaskoczeń - reklama Marni w H&M

Tak, wiem, blog leży i kwiczy. Może wiosna tchnie w niego trochę życia?
Ale nie o tym...



Zupełnie zapomniałam, że 8 marca wejdzie do sklepów h&m kolekcja Marni. Widziałam wcześniej kilka zestawów, od razu mi się spodobały, ale nie podniecam się jakoś szczególnie takimi "wydarzeniami".

To uczucie, kiedy przysypiasz chora przed telewizorem, a Twój luby szturcha Cię i mówi z ekscytacją: "Roxy Music!". Okazuje się, że to reklama "Marni at H&M"




Dlaczego ta reklama jest dobra?

- bo ROXY MUSIC i ich piękna, wspaniała, pyszna pieśń "Avalon" (z genialnej płyty o tym samym tytule). Pasuje idealnie do ubrań w stylu lat 80.
Ostatnio nie mogę oderwać się od tego zespołu - zaczęło się od "More Than This" (piosenkę odkryłam dzięki filmowi "Między słowami" Sofii Coppoli, która -niespodzianka- wyreżyserowała również powyższą reklamę!). Polecam gorąco twórczość Bryana Ferry'ego i  Briana Eno ...przy okazji.

- bo Sofia Coppola!

- bo ubrania są naprawdę ciekawe (przynajmniej w kampanii reklamowej)! Consuelo Castiglioni postawiła na to, z czego słynie Marni - wzory, wzory i jeszcze raz wzory. W reklamie i na zdjęciach wszystko wygląda super. Urok Maroka, upał i  willa z basenem tworzą ciekawy klimat. Podejrzewam, że zobaczenie i dotknięcie ubrań ostudziłoby mój entuzjazm:)





Marlene