8/23/2011

Charles Avery

Parę dni temu, szukając w sieci ciekawych rysunków, natknęłam się na pewną pracę. Miniaturka w wyszukiwarce skutecznie przyciągnęła mój wzrok. Po otwarciu gapiłam się w monitor przez kilka minut.



No i znów, 3 minuty życia w plecy...
Nie znam się na sztuce. Patrzę na nią przez pryzmat tego, co mi daje i jakie emocje we mnie wywołuje. Ten rysunek wywołał burzę w mojej głowie. Myślałam głównie o naszych związkach, uzależnianiach, więziach.. bla bla - koniec moich pseudofilozoficznych rozważań.

Okazało się, że autorem jest niejaki Charles Avery. Polecam spotkanie z google images.
Jestem pod wrażeniem, serio. Uwielbiam gdy niepokój, niepewność i lęk wylewają się z prac artysty, czy to muzyka ( może stąd moja miłość do The Smiths ), poety, czy plastyka. Może ukochanie filozofii daje taki efekt? Avery jest wielkim fanem Wittgensteina. - to mnie jeszcze bardziej w nim pociąga!

Pan Avery niewątpliwie żyje w swoim świecie. Ba, on go nawet sam stworzył. Od ponad dekady zajmuje się projektem "The Island". Wyspa ma swoją topografię, klimat i mieszkańców ( np. te miłe psiaczki z reprodukcji powyżej ).Zabawa w Boga?      Polecam moim całym serduszkiem zagłębienie się w ten temat

Szukając informacji o Karolku, znalazłam wzmiankę o dużej wystawie , w której brał udział (2009, Hayward Gallery). Nosiła tytuł "Walking in my mind", była drzwiami do umysłu artysty będącego w trakcie tworzenia. Polecam obejrzenie zdjęć. Wspaniała sprawa!

Mam nadzieję, że zachęciłam Was chociaż troszkę do zapoznania z tym Panem.
 ps. Nie mam pojęcia, dlaczego przypomina mi Bradforda Coxa...

Marlene