9/27/2011

Oh, you're so silent Jens...

Czyli 6 dowodów na to, że muzyczna przyjaźń z Jensem jest tym, czego potrzebujesz.

1. Jest jednym z najlepszych tekściarzy. Bez patosu i "wyszukanych" fraz opowiada o rzeczach tak cholernie bliskich. Przynajmniej dla mnie. Ma w sobie ten smutek, który kocham, a jednocześnie zarzuca wersami, które wydają się być wyjęte z dobrego kabaretu. O dziwo, wszystko do siebie pasuje. Najbardziej rozbrajające są jednak jego teksty narracyjne (polecam Maple Leaves, Postcard to Nina, Black Cab).

2. Przyjemna barwa głosu. Nie spodziewajcie się jednak popisów wokalnych... posłuchacie, zrozumiecie:)

3. Ujemny wręcz współczynnik lansu. Jens raczej nie przypomina Chrisa Martina, czy Paula Banksa... nastolatki mogą być zawiedzione.

Tak, Jens. Ja też mam gorączkę.


4. Poczucie humoru, urok i dystans do siebie (i swoich nieUMIEJĘTNOŚCI..)



5. Melodyjność. (dla mnie to zaleta!)

6. Wykorzystywanie wielu ciekawych sampli.



mogłabym jeszcze dopisać parę punktów, ale po co?
Szczerze polecam muzykę Jensa Lekmana, jak i samą jego postać. Słuchając utworów Davida Bowiego czy Prince'a nie czuję takiej "bliskości". Z Jensem jest inaczej. Mam wrażenie, że mijam się z nim każdego dnia, że jeździ tym samym tramwajem.

PS. Polecam składankę "Oh, you're so silent Jens". Płyta lekko "nieskładankowa", przemyślana, wszystko jest na swoim miejscu, a jednocześnie tak różnorodne.

Marlene