12/02/2011

Bradford Cox. i wszystko jasne.

Już na początku przyznam się, że go uwielbiam ( ...nie to, że mam słabość do chudzielców!). Cox znajduje się w 10 moich ulubionych artystów, to nie podlega dyskusji. Album "Parallax", który jakiś czas temu miałam okazję przesłuchać (przepraszam Brad, ściągnęłam go. Nie rób mi awantury.) skłonił mnie do przemyśleń na temat autora.



"O co chodzi z tym Coxem?" Nazywany przez wielu najbardziej płodnym artystą. Jest to w pełni uprawnione - od 2005 r stworzył 8 płyt : 5 z deerhunter/ 3 Atlas Sound. Oprócz tego w zeszłym roku wrzucił do sieci czteropłytowy zestaw "domowej roboty".
Wszystko ładnie, pięknie.  Brad nie tworzy gówna, większość piosenek jest conajmniej dobra/poprawna. Wśród jego utoworów są takie, które szczerze kładą na kolana. Sumując: ocena tych płyt sięga 5-7 (no może nie bierzmy pod uwagę Pitchforka). Trudno nie odnieść wrażenia, że gdyby Pan Cox spiął swoje wychudzone pośladki, poczekał chwilę, zrobił lepszą selekcję piosenek i wydał 2 płyty (a nie 2oo czy 1500), to byłby w czołówce podsumowań dekady. Zastanawialiśmy się z Pawłem, dlaczego tak się dzieje. Czy Bradford jest tak bezkrytyczny wobec swojej twórczości? Może zdaje sobie sprawę, że jego żywot prawdopodobnie nie będzie długi? Czy korzysta z chwilowej weny, żeby wyprodukować, ile się da? Boi się wypalenia? Dla mnie to bez znaczenia. Myślę, że dla niego też. Widać, że nie tworzy płyt dla ludzi, tylko dla siebie. Pracuje pod wpływem natchnienia. Jest strumień i bach - 5 kompozycji, a co! Uważam, że jest to w porządku. Nie mam mu tego za złe. Zawsze mogę sobie stworzyć składankę jego najlepszych piosenek, sama sobie ułożę ten "album doskonały".

Polecam "przyjaźń" z Bradfordem. Absolutnie fascynująca i ogromnie utalentowana postać. Można o nim pisać bez końca.
Weź w końcu na offa przyjedź, chudzielcu.

a to bonusik (moim zdaniem jeden z najlepszych filmików na YouTube. Cox + Coyne)







Marlene