6/21/2011

"On anti-depressants like they were candy" - Co u Ciebie, John?


Aresztowanie Johna Galliano w lutym br. wywołało ogromną burzę w mediach. Filmik z totalnie zalanym projektantem obiegł wszystkie serwisy informacyjne i plotkarskie świata. Po zwolnieniu Galliano ze stanowiska dyrektora artystycznego domu mody Dior, po miesiącu mieszania go z błotem, zabierania głosu przez gwiazdy i innych "ekspertów", sprawa ucichła. Szkoda, że jutro to wszystko powróci - 22.06 w Paryżu odbędzie się proces wytoczony przeciwko J.G. Grozi mu m.in. 6 miesięcy więzienia i cholernie wysoka grzywna (ale to chyba nie jest problem).

Co działo się z Johnem przez tych kilka miesięcy? Tego dokładnie nie wie nikt, ponieważ projektant skutecznie się ukrywał. Krążą plotki, że odbywał terapię w klinice odwykowej. A propos odwyków - linia obrony ma opierać się "chwilowej niepoczytalności" (badanie alkomatem wykazało 1,1 promila), uzależnieniu J.G. od alkoholu, Valium, kokainy  i tabletek nasennych, które zdaniem adwokat -Aurélien Hamelle, wcinał jak cukierki. Kolejnym argumentem ma być wieloletnia depresja która pogłębiła się w 2007 roku po śmierci Stevena Robinsona - bliskiego przyjaciela Galliano ( nie, nie byli parą:> ).
"Pomóc" w sprawie mają także świadkowie - ochroniarz oskarżonego oraz para, która była tego wieczora w kawiarni. Ich zdaniem projektanta prowokowano i podjudzano.

Reszty dowiemy się jutro. Mam nadzieję, że świta paryskich cwaniaków i wielkich moralizatorów przypomną sobie, że Galliano jest jednym z najlepszych projektantów naszych czasów. Szkoda, że sprowadzono go do "antysemickiego pedała" i degenerata.

Nornik polny vel karzeł