10/15/2011

Jesień z melancholią: propozycje płyt (no 1)

Uwielbiam jesień.
Na zajęciach wbijano nam ostatnio do głów, że pesymizm jest niezdrowy. Prawdopodobnie umrę na zawał serca lub nowotwór, moja odporność na infekcje jest niższa, nie zdobędę pracy i nigdy nie zaznam prawdziwego szczęścia (zdefiniowanego przez optymistów, oczywiście).  Mam to w dupie.
Taki Martin Seligman czy inny przemądrzalec nigdy nie doznają w pełni niektórych płyt, nie poczują całym sobą tekstów Morrisseya, Elliotta Smitha, Stephina Merritta czy Iana Curtisa (ta lista może być bardzo długa).
Jeżeli nosisz w sobie prawdziwą melancholię i nie próbujesz jej zwalczać, a nawet kochasz ją rozdrapywać - te propozycje są dla Ciebie.

1. "Sixty Nine Love Songs - disc one" The Magnetic Fields


Piosenki o miłości w słodkogorzkim wydaniu. Z jednej strony tęsknota i żal, rozstania. Z drugiej: totalna ironia, wyśmiewanie romantyzmu. To wszystko okraszone 3 skrajnie różnymi głosami (w tym głos Stephina Merritta, niższego nie slyszeliście). Całość jest imponująca.
Nie chcę pisać zbyt wiele. Te płytę trzeba oswoić w samotności.

Tu mała próbka. Najlepszy tekst "porozstaniowy", jaki znam. Jedna z moich ulubionych pieśni w ogóle.




Coś dla pesymistów.



a tu: komiksowa wariacja na temat piosenki "A chicken with its head cut off"




2.  "Down Colorful Hill" Red House Painters






Wspaniałość tej płyty jest wprost proporcjonalna do ilości wylanych przy niej łez (Przeze mnie, oczywiście. Bywało ich naprawdę dużo) . Nie napiszę nic więcej.






c.d.n.

Marlene